W październiku 2019 r. dyrektor Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Przemiarowie pani Bożena Kościk otrzymała list od przedwojennego jeszcze mieszkańca Przemiarowa (ur. 1932) – pana Zygmunta Sobieraja z Sońska. Pan Zygmunt pisał, że w drugiej połowie lat 30-tych XX w. szkołą w Przemiarowie opiekowali się piloci z jednostki w Zgierzu. M.in. zapamiętał ich wizytę ok. 1937-1938 r., podczas której przywieźli na wózku ciągnionym przez osły mnóstwo przyborów szkolnych i słodyczy. Przypuszcza, że szkoła nosiła wówczas imię pilota, zestrzelonego w sierpniu 1920 r. nad Przemiarowem (samolot rozbił się na polu Zygmunta Rakockiego), i stąd opieka nad nią pilotów.
Zainteresowawszy się tymi informacjami, wpierw udałem się na I cmentarz w Pułtusku przy ul. Kościuszki, aby odnaleźć jakikolwiek ślad, nazwisko, a może grób nieznanego pilota i… jest! Pierwszy znaleziony trop to tablica z inskrypcją upamiętniająca poległych żołnierzy z wojny polsko-bolszewickiej. Wśród trzydziestu wymienionych nazwisk żołnierzy na dwunastej pozycji odnalazłem imię i nazwisko pilota: „Kazimierz Jankowski – pil. 13. esk.”. Następnym krokiem była już kwerenda i dotarcie do źródeł i dostępnych publikacji o zapomnianym lotniku. Udało mi się ustalić zarys życiorysu i przebieg służby wojskowej naszego bohatera.
Kazimierz Jankowski urodził się we wsi Margonin (Wielkopolska) w dniu 4 lutego 1894 roku. Od najmłodszych lat cechował się patriotyzmem, był uczestnikiem strajku młodzieży szkolnej w 1907 roku. Po wybuchu I wojny światowej został wcielony do armii Cesarstwa Niemieckiego. Po kilku latach na froncie skierowano go do szkoły lotniczej w Pile. Uzyskawszy uprawnienia pilota służył w lotnictwie niemieckim, następnie wstąpił do Wojska Polskiego. Zdobyte umiejętności wykorzystał aktywnie na przełomie lat 1918-1919, walcząc w Powstaniu Wielkopolskim. Czynnie uczestniczył między innymi w bitwach pod Chodzieżą oraz Szamocinem. Po zakończeniu działań wojennych zgłosił się do oddziału lotniczego stacjonującego na podpoznańskim lotnisku Ławica, gdzie przydzielono go do 13 Eskadry Myśliwskiej.
Jednostka ta sformowana została z 2 Wielkopolskiej Eskadry Lotniczej, nazwę otrzymała w kwietniu 1920 roku, zaś wcześniej, w lutym, wyposażono ją w nowe samoloty myśliwskie Albatros D-III, które były jednymi z podstawowych samolotów bojowych armii niemieckiej w czasie I wojny światowej. Samolot myśliwski Albatros D-III był samolotem jednomiejscowym, dwupłatem o konstrukcji mieszanej, w znacznej mierze drewnianej. Kabina była odkryta, zaś podwozie klasyczne – stałe. Po zakończeniu działań I wojny światowej dziesięć takich samolotów Albatros znalazło się na stanie polskiej armii. Ponadto dwa kolejne samoloty tego modelu zostały zmontowane w 1920 roku z przejętych części w warsztatach na Stacji Lotniczej w Poznaniu działającej przy lotnisku Ławica. W 13 eskadrze myśliwskiej służyły dwa Albatrosy, na jednym z nich latał Kazimierz Jankowski.
Przeformowanie jednostki wiązało się również ze zdecydowaną zmianą zadań, które były wykonywane przez jej pilotów. Pierwotnie, jeszcze jako Wielkopolska Eskadra Lotnicza, wykonywała głównie loty rozpoznawcze oraz propagandowe. Po otrzymaniu samolotów myśliwskich jej profil uległ całkowitej zmianie. Formacja ta stała się typową jednostką bojową (jedną z kilku na terenie rodzącej się II RP). Sierżant Kazimierz Jankowski ze swoimi kwalifikacjami i doświadczeniem w walce powietrznej stał się od razu jednym z filarów jednostki.
Jego umiejętności szybko zostały wykorzystane w boju. 13 Eskadra Myśliwska wzięła aktywny udział w walkach z bolszewikami. Podczas ataku na stanowiska artylerii sowieckiej w dniu 10 kwietnia 1920 roku samolot Kazimierza Jankowskiego w rezultacie ostrzału został poważnie uszkodzony, jednakże pilotowi udało się uniknąć niewoli i powrócić na macierzyste lotnisko. Dodać należy, że 13 Eskadra Myśliwska w tym okresie wchodziła w skład 7 dywizjonu lotniczego. Do dyspozycji posiadała wówczas dziewięć samolotów, z czego jedynie pięć było sprawnych. Taktycznie jednostka Kazimierza Jankowskiego podporządkowana była 14 Dywizji Piechoty.
Od dnia 31 kwietnia do 5 maja 1920 roku eskadra operowała dwoma samolotami z lotniska położonego w Żodzinie (na północny-wschód od Mińska białoruskiego). Jej głównym zadaniem było ubezpieczanie akcji bombardowań, podejmowanych przez 14 eskadrę wywiadowczą, przed ewentualnymi atakami nieprzyjacielskich myśliwców. Wielokrotnie eskadra startowała na przechwycenie wrogich maszyn, jednakże ani razu nie doszło do walk powietrznych.
W tym okresie piloci tej formacji latali na samolotach Oeffag D.3, był to licencyjny model, opisanego już wcześniej niemieckiego myśliwca Albatros D-III. Produkowała go austro-węgierska firma Oeffag, która w znaczący sposób udoskonaliła pierwowzór. Oeffag D.3 był jednym z głównych typów myśliwców, których używano po odzyskaniu niepodległości przez Polskę. W tym okresie Rzeczpospolita była ich drugim pod względem liczebności użytkownikiem.
Na początku maja 1920 roku 13 eskadra myśliwska, w której służył sierżant Kazimierz Jankowski, została przeniesiona na lotnisko w Kisielewiczach koło Bobrujska. Od dnia 12 do 20 czerwca, łącznie z 12 eskadrą, przeprowadziła piętnaście lotów bojowych, zaś do końca czerwca 1920 roku niemal trzydzieści. Ostatnim dniem bardziej aktywnej akcji lotniczej w okolicach Berezyny był dzień 29 czerwca 1920 roku, kiedy to załogi 13 oraz 12 eskadry przeprowadziły ogółem siedem lotów wywiadowczych oraz szturmowych na przyczółki oraz przeprawy nieprzyjaciela.
Pod koniec czerwca 1920 roku rozpoczęło się właściwe natarcie oddziałów bolszewickich na linii Berezyny, w wyniku których eskadra Kazimierza Jankowskiego musiała się wycofać. 13 Eskadra Myśliwska zmuszona była do bardzo częstych przegrupowań. Czyniono je jednak na tyle sprawnie, że piloci zawsze mogli aktywnie wspierać 14 Dywizję Piechoty w jej walkach odwrotowych aż do okolic Białegostoku. Na początku lipca 1920 roku eskadra ruszyła do Baranowicz, w tym okresie dysponowała jedynie dwoma samolotami. W Baranowiczach latali na nich głównie: dowódca por. E. Norwid-Kudło oraz sierż. A. Smętkowski, sierż. W. Filipiak oraz sierż. L. Patalas.
Dnia 16 lipca 1920 roku eskadra opuściła lotnisko w Baranowiczach i wycofała się do Hajnówki, następnie przez krótki czas stacjonowała w Siemiatyczach, a w dniu 27 lipca tego roku dotarła do Siedlec. Stąd przeprowadziła kilka lotów rozpoznawczych w rejon Brześcia oraz nad Bug, by wyśledzić miejsca przepraw Sowietów. Następnie przebazowała się do Warszawy, gdzie rozlokowano ją na lotnisku Siekierki, z którego eskadra prowadziła operacje bojowe na rzecz nowo sformowanej 5 Armii gen. W. Sikorskiego. W dniach 1 sierpnia oraz 3 sierpnia jednostka Kazimierza Janowskiego wykonała loty wywiadowcze w ramach trójkąta między miejscowościami Pułtusk – Nasielsk – Ciechanów. Powyższe działania wyczerpały siły eskadry do tego stopnia, że już w pierwszej dekadzie sierpnia 1920 roku zmuszona była zawiesić działania bojowe, aż do rozpoczęcia operacji związanych z Bitwą Warszawską.
Sierżant Kazimierz Jankowski poległ podczas jednego z lotów bojowych, jakie wykonywał w tych dramatycznych dniach sierpnia. Niejednokrotnie pod bardzo silnym ogniem nieprzyjaciela obniżał pułap swojego lotu, by z kilkunastu metrów zaciekle ostrzeliwać wroga. W dniu 18 sierpnia 1920 r. (niektóre publikacje podają datę 17 sierpnia), w trakcie walk z wycofującymi się wojskami bolszewickimi, które próbowały przeprawić się przez Narew w okolicach Pułtuska, sierżant Jankowski, lecąc na niemieckim samolocie myśliwskim Fokker D VII, ostrzeliwał tabory oraz kolumny bolszewickiej piechoty. Został ranny w rękę, lecz nie zaprzestał wykonywania bojowych operacji. Nad Przemiarowem, podczas atakowania zgrupowania wojsk bolszewickich, spotkał się z silnym ogniem z broni ręcznej. Jedna z kul trafiła pilota prosto w głowę. Samolot rozbił się – wedle słów pana Zygmunta Sobieraja – na polu Zygmunta Rakockiego (czyli prawdopodobnie na lewym, wschodnim brzegu Pełty). Rozwścieczeni atakami Sowieci podpalili wrak samolotu i zwłoki sierżanta Jankowskiego.
Pierwotnie został pochowany w Pułtusku we wspólnej żołnierskiej mogile na I cmentarzu. W grudniu 1920 roku przeniesiono go na Cmentarz Wojskowy na Powązkach w Warszawie, gdzie po dziś dzień, na betonowym krzyżu wisi tablica z jego nazwiskiem, mimo iż kilka lat później został ponownie ekshumowany i pogrzebany na cmentarzu w swoim rodzinnym Margoninie.
Sierżant pilot Kazimierz Jankowski został pośmiertnie awansowany do stopnia podporucznika. Za zasługi na polu walki otrzymał również kilka odznaczeń bojowych, w tym: Krzyż Srebrny Orderu Wojennego Virtuti Militari oraz Polową Odznakę Pilota, za wcześniejsze walki przyznano mu Krzyż Walecznych.
Za kilka miesięcy będziemy obchodzić okrągłą 100. rocznicę Bitwy Warszawskiej. Kierując się więc prośbą Pana Zygmunta Sobieraja, autora listu, zapewne warto by było upamiętnić losy naszego bohatera i oddać hołd poległym żołnierzom w walkach o naszą Niepodległość, chociażby pamiątkową tablicą, a może nawet nazwą ulicy w Pułtusku.
(źródło: https://niebieskaeskadra.pl/?control=8&id=2843 – 27.01.2020r.)
Andrzej Szuniewicz