158 lat temu wybuchło Powstanie Styczniowe – zryw powstańczy w którym przeciw zaborcy rosyjskiemu walczyło tysiące Polaków. Także w okolicach Pułtuska, zwłaszcza w Puszczy Białej, stoczono kilka powstańczych potyczek. Powstańcy podjęli próbę zdobycia miasta. Poniżej publikujemy fragment książki Artura Millera „Bitwy i potyczki Powstania Styczniowego w Puszczy Białej” wydanej w 2013 roku przez Wydawnictwo ALEKSANDER.
Pierwsze akcje zbrojne w Puszczy Białej rozpoczynają się wraz z przybyciem na ten teren oddziału Władysława Cichorskiego „Zameczka”. Sformowany na terenie województwa augustowskiego, po napadzie na miasteczka Suraż, Wysokie Mazowieckie, Czyżew, Mężenin, po bitwie o Siemiatycze, potyczce koło folwarku Liza i koło folwarku Warele, liczący około 250 ludzi oddział „Zameczka” przedarł się w okolice Długosiodła, aby zreorganizować i zasilić oddział nowymi ochotnikami. Wśród tutejszej ludności, przychylnej powstaniu, istniały ku temu dogodne warunki. Już w kilka dni po przybyciu (ale dopiero w miesiąc po wybuchu powstania) 22 lutego 1863 r doszło do pierwszej akcji zbrojnej – napadu na kasę magazynu solnego w Wyszkowie. Ciekawą jest rzeczą, że również ostatnia akcja miała miejsce w Wyszkowie, niemal 15 miesięcy później – 20 maja 1864 roku. Powodzenie tej akcji spowodowało, że w cztery dni później, 26 lutego, doszło do zorganizowania podobnego wypadu na kasę wyszkowskiego magistratu i jeszcze tego samego dnia, również z powodzeniem przeprowadzono akcje konfiskaty pieniędzy urzędu pocztowego w Ostrowi Mazowieckiej.
W związku z meldunkami o grożącym niebezpieczeństwie przerwania jedynej linii kolejowej, łączącej Warszawę z Petersburgiem, wpływającymi do sztabu generała Siemieki w Płocku i generała Tolla, naczelnika wojennego ochrony kolei petersburskiej, postanowiono przeprowadzić wielką operację wojskową w celu wytępienia wszystkich oddziałów powstańczych w rejonie Przetycz – Długosiodło – Goworowo – Sulęcin.
W celu rozpoznania sytuacji już 26 lutego 1863 roku z Pułtuska wyruszył oddział majora Golicyna w składzie dwóch kompanii piechoty i sotni kozaków, który dotarł na nocleg do wsi Gródek. Maszerując następnego dnia w kierunku Ostrowi poprzez Sieczychy i Przetycz, czterdziestoosobowa szpica kozacka natknęła się w pobliżu Wiśniewa na trzech powstańców przebywających w leśniczówce podleśnego Seewalda. Jeden z powstańców, porucznik Adolf Skarzyński strzałem z rewolweru uśmiercił jednego kozaka, po czym po krótkiej obronie sam poległ. Dwaj inni ocalili się ucieczką. Kozacy straszliwie zemścili się na Seewaldzie, mordując go i paląc jego dom wraz z mocno poturbowaną żoną i jej siostrą.
Następnego dnia, 28 lutego 1893 r. o świcie, oddział Cichorskiego „Zameczka” liczący już 700 ludzi, zaatakował stacjonujący w Przetyczy oddział Golicyna. Rosjanie próbowali wykonać kontrnatarcie na pozycje powstańcze, lecz nie pozwolił im na to silny ogień dobrze rozmieszczonych karabinów powstańczych. Następnie „Zameczek” wykonał natarcie zmuszające Rosjan do ucieczki z wioski. Z powodu braku jazdy, nie mógł ich ścigać. Bitwa trwała około pół godziny. Wśród Rosjan doliczono się ośmiu zabitych. Uciekając w nieładzie pozostawili kilka karabinów oraz gotujące się jedzenie. Straty powstańców wynosiły tylko dwóch rannych5.
Wielki, zdecydowany sukces podniósł zwycięzców na duchu, zaszczepił wiarę w możliwości wojny partyzanckiej, zarówno wśród walczących, jak i wszystkich bardziej lub mniej zaangażowanych jego zwolenników. Dowódca zaś, jeszcze bardziej zjednał sobie tym zwycięstwem żołnierzy, ochotników i okoliczną ludność. Zapewne to wpłynęło, że jego oddział w początkach marca liczył już prawie 1000 osób.
Natomiast Golicyn, po powrocie do Pułtuska, wysłał meldunek do generała Siemieki do Płocka, relacjonujący wynik rozpoznania zwiadu. Ten z kolei wydał rozkaz komendantowi garnizonu Płońsk, by z częścią swych sił skierował się do Pułtuska, w celu zorganizowania wyprawy przeciw powstańcom.
Pułkownik Wałujew 2 marca opuścił Płońsk i w ciągu dwóch dni dotarł do Pułtuska. W tym samym czasie Komitet Centralny w reakcji na wydarzenia w tym rejonie, wyznaczył nowego naczelnika wojskowego powiatu pułtuskiego – Konstantego Ramotowskiego „Wawra”, poddając niezadowolonego tym faktem Cichorskiegopod jego rozkazy. Niebawem dowództwo nad obydwoma przejął Zygmunt Padlewski, były oficer armii carskiej, instruktor polskiej szkoły wojskowej w Cuneo, który po serii niepowodzeń w zachodniej części woj. płockiego, wystarał się od Rządu Narodowego, skierowanie na ten odcinek. Początkowo Cichorski listownie stanowczo odmówił podporządkowania, zarzucając nawet sfałszowanie pieczęci. Jednakże nazajutrz (3 marca) po otrzymaniu z Warszawy wyraźnych rozkazów podporządkowania jego partii, przybył na czele 12 Krakusów do Kunina, aby oddać się pod jego rozkazy. „(…) gdy Padlewski konno, otoczony sztabem, wyjechał na powitanie, żołnierze i oficerowie przyjęli go złowróżbnym milczeniem i wyraźnie dawali mu poznać swoją niechęć”.
Była to niemal prorocza zapowiedź przyszłych tragicznych wydarzeń, które wynikły na skutek połączenia się tych dwu ludzi. Najbliższe dni poświęcono na ćwiczenia ochotników, którzy na ogół nie posiadali znajomości wojskowego rzemiosła, natomiast napływali dość licznie. Czynnikiem ograniczającym nabór był brak broni. „Zamiast karnego wojska z tysiąc może byle jakiej zbieraniny, której część uzbrojona była w dubeltówki, pojedynki, skałkówki nawet, reszta zaś miała kosy, ale bardzo wielu było takich, co ledwo kije za całkowite mieli… uzbrojenie”.
Ponadto istniał niewielki szwadron jazdy. „(…) Zameczek, który uchodził z jazdą na czele kolumny, (…) szlacheckiej kawalerii”. Ze względu na jej skład społeczny, jazda na ogół była lepiej uzbrojona: „(…) miała lance, a niektórzy po jednym pistolecie lub pojedynce, (…) w miejsce pałaszy, których było zaledwie dla połowy oddziału, reszta miała rapiry pokojowe, szpady sędziowskie itp. narzędzia sieczne”. Na oddział przypadało na ogół kilka rewolwerów będących w posiadaniu wyższych stopniem, broni na owe czasy bardzo nowoczesnej.
Tymczasem porażka Golicyna i pojawienie się Padlewskiego zaniepokoiło Rosjan obawiających się o bezpieczeństwo przebiegających w pobliżu arterii komunikacyjnych. Również w pewnym stopniu zaniepokojenie było spowodowane bezpieczeństwem niezbyt odległej twierdzy Modlin. W tym czasie nieprzyjaciel rozporządzał w tym rejonie już dość znacznymi siłami:
garnizon Pułtusk: 5 kompanii piechoty, 3 sotnie kozaków i 4 działa
garnizon Ostrołęka: 4 kompanie piechoty, 1 sotnia kozaków, 4 działa
garnizon Łomża: 3 kompanie piechoty
Łącznie było to więc 12 kompanii piechoty, 4 sotnie kozaków i 8 dział.
Poza tym nieprzyjaciel rozporządzał parkiem artylerii w Wyszkowie, oddziałem lotnym (patrolującym okolice, głównie drogi) pułkownika Wałujewa, pułkiem stacjonującym w Ostrowi oraz znajdującymi się w pobliżu siłami wydzielonymi do ochrony kolei warszawsko – petersburskiej na odcinku Warszawa – Łapy, pod dowództwem generała Tolla. Łącznie siły wynosiły około 6 tysięcy żołnierzy. Niemożliwe jest jednak, aby użyto wszystkich sił jednocześnie. Część musiała pozostawać w miastach i przy ochronie kolei oraz przy innych strzeżonych obiektach. W obławie przeciw Padlewskiemu udział wziąć mogło nie więcej niż 3 – 4 tys. żołnierzy.
Piątego marca wyruszył oddział płk. Wałujewa w składzie 4 kompanii piechoty, 5 sotni kozaków i 2 dział (ponad 800 ludzi) i udał się w kierunku Przetyczy, następnie zaś po wytropieniu tu powstańców, ruszył ich śladem.
Dzień wcześniej z Łomży wyruszył nieco słabszy oddział piechoty majora Ulianowa, zatrzymując się na nocleg w Ostrowi. Wymaszerowały również garnizony z Ostrołęki, Czyżewa, Ciechanowa i Pragi. Nad całością dowództwo objął generał Toll. W tej sytuacji powstańcy zmuszeni zostali do unikania konfrontacji z kilkakrotnie liczniejszym, lepiej uzbrojonym, wyszkolonym i wypoczętym przeciwnikiem.
Padlewski 4 marca wyruszył z Sulęcina ku upatrzonej przeprawie i sprawnym marszem dotarł do miejscowości Zalesie, pozostawiając partię Mystkowskiego i Deskura w rejonie Malinowki dla ubezpieczenia przeprawy. W nocy z 5 na 6 marca, przeprawił się przez Narew w okolicy Miastkowa, pod bokiem garnizonu ostrołęckiego i 7 marca wkroczył do Puszczy Myszynieckiej.14 Major Uljanow wpadając na ślad oddziału Mystkowskiego i Deskura maszerujących ku Ostrowi, zawrócił, aby być w mieście wcześniej niż powstańcy.
Ósmego marca Padlewski z 700 osobowym oddziałem wkroczył do Myszyńca, uroczyście witany na rynku miasteczka, następnie przyjął przysięgę na wierność Rządowi Narodowemu od funkcjonariuszy miejskich. Po krótkim odpoczynku, jeszcze tego samego dnia, z częścią swego oddziału wykonał napad na komorę celna w Dąbrowie, gdzie według agenta Zabielskiego miała nadejść broń zakupiona w Prusach. Komorę zdobyto, zabrano kasę z gotówką, zdobyto kilka sztuk broni, jednakże transportu z bronią nie otrzymano. W ten sposób rozpoczął się szlak bojowy Padlewskiego zwany marcową kampanią Zygmunta Padlewskiego lub szlakiem myszynieckim. Do Puszczy Białej już nigdy Padlewski nie powrócił, powrócili natomiast ci dzielni jej mieszkańcy, którym udało się przeżyć tragiczne walki: pod Myszyńcem 9 marca, pod Drążdżewem 12 marca, pod Zeńbokiem 15 marca i pod Radzanowem 21 marca.