Wynalazek druku stał się czynnikiem, który wyzwalał masę nowych sił drzemiących w społeczeństwie. Ponadto druk z uwagi na dostępność jego produktów zupełnie zmienił mentalność inteligencji, a wszelkie teorie mogły jednocześnie oddziaływać w różnych punktach naszego globu. Można powiedzieć, że mogły oddziaływać na bardzo szerokim froncie.
Niemiecki wynalazca Johan Gutenberg, który w latach 1394 – 1468 skonstruował ruchomą czcionkę, nie przewidywał, jak wielkie i epokowe znaczenie będzie miał jego wynalazek. A gdy w roku 1455 ukazało się drukiem pierwsze arcydzieło, a była to 42 – wierszowa Biblia – entuzjazmowi i pochwałom nie było końca. Była jednak i druga strona medalu. Mianowicie widmo bezrobocia stanęło wówczas przed pisarzami, przepisującymi ręcznie różne księgi. Powszechnie sądzono, że nie będą już potrzebne liczne zastępy zawodowych pisarzy. Ale rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Dopiero w ciągu najbliższych stu lat drukarstwo dociera do wszystkich krajów Europy, a w tym i do Polski.
Także nasz Pułtusk miał swojego pioniera na tym odcinku. Jest nim mianowicie Jan z Sącza Malecki. Niezwykle ciekawe są jego losy. Początkowo pracuje na polu drukarstwa w Krakowie, a następnie wyjeżdża i osiada w Pułtusku. Nazwiska Johana Gutenberga, jak i Jana z Sącza Maleckiego są drukowane we wszystkich dostępnych nam encyklopediach.
W roku 1980 z racji obchodów 450-lecia drukarstwa na Mazowszu, w Ciechanowie wydano miniaturkę autorstwa Aleksandra Kociszewskiego, w której autor opisuje życie pierwszego drukarza z Pułtuska, Jana Maleckiego. Malecki, jak się okazało, był pionierem drukarstwa na Mazowszu. Autor stwierdza, że Malecki już w roku 1530 opuszcza Kraków i nagle zjawia się w Pułtusku. Przypuszcza się, że wymieniony przybył do naszego miasta na namową biskupa przemyskiego Andrzeja Krzyckiego, który po otrzymaniu biskupstwa płockiego osiada w modnym wówczas Pułtusku. Malecki podejmuje tu pracę nad zorganizowaniem drukarni.
Pułtuska drukarnia należała do pierwszych tego typu zakładów na Mazowszu. O kilka lat wyprzedza powstanie późniejszych drukarni na Mazowszu, a więc drukarnię łowicką (1566), węgłowską (1570), czy nawet warszawską, która została zorganizowana dopiero w roku 1578. Na tym odcinku Pułtusk wyprzedził nawet późniejszą stolicę Polski. Jak wiemy, Warszawa stała się stolicą Polski w roku 1596.
Z pułtuskiego zakładu wyszło kilkanaście pozycji, jednak nie wszystkie utrzymały się do naszych czasów. Wykonane w kilku egzemplarzach, uległy zniszczeniu w czasie działań wojennych. Do dziś znane są tylko dwa druki, a mianowicie jeden zwany „Prognosticum Doctoris Josephi Grunpeck”, ab anno 1532 ad annum 1540”. Egzemplarz tego prognostyka znajduje się w bibliotece Czartoryskich w Krakowie. Drugi druk datowany na 1533 rok jest dedykowany biskupowi Andrzejowi Krzyckiemu. Jest to druk „Oratio de passione Domini” autorstwa A. Brandolinussa Lippiusa. Obydwa te druki na końcowej stronie wieńczy zapis: Johanes Sandecenis chaleographus Pultowiae. To świadczy, że egzemplarze zostały wydrukowane w Pułtusku. Ale życie płynie dalej i przynosi nam nowe zdarzenia. W kilku najbliższych latach następują zmiany personalne. W 1536 roku biskup Andrzej Krzycki, w uwagi na awans, opuszcza Pułtusk. Nielubiący spokoju drukarz Malecki także opuszcza Pułtusk. Ale nie jedzie za biskupem do Gniezna, tylko osiedla się w Ełku. Tam pełni funkcję pastora protestanckiego. Umiera w Ełku w 1676 roku.
W Pułtusku natomiast na krótko drukuje kilka pozycji Stanisław Murmeliusz. Pułtuska praca Stanisława Murmeliusza nie jest właściwie udokumentowana i opiera się na przesłankach. Wymieniony, po krótkim pobycie w Pułtusku, w roku 1566 znalazł się w drukarni w Łowiczu.
W Pułtusku natomiast na odcinku drukarstwa następuje zupełny zastój trwający około 300 lat. Miasto na tym odcinku ożywiło się dopiero po osiedleniu się w Pułtusku rodziny Bełcikowskich, co miało miejsce w 1879 roku. W tym roku senior rodu Karol Bełcikowski otwiera drukarnię, która jako zakład rodzinny istnieje aż do 1944 roku. Po śmierci seniora w roku 1932 drukarnię przejmuje jego syn, też Karol i prowadzi ją aż do wybuchu II wojny światowej. Zakład mieścił się na rogu Placu Teatralnego i Starego Miasta.
W drukarni zatrudniono 5 pracowników, którzy ręcznie składali teksty, a następnie powielali je na dwóch ręcznych maszynach. Z drukarni tej w okresie międzywojennym wyszło kilka publikacji o Pułtusku – drukowani tu też plakaty teatralne oraz codziennie gazety. Wydawnictwa te zostaną opisane w jednym z najbliższych numerów naszej gazety.
Z chwilą wkroczenia do Pułtuska Niemców, we wrześniu 1939 roku, drukarnia została przejęta przez okupanta. Na stanowisku kierownika drukarni stanął niemiecki komisarz. Drukarz Karol Bełcikowski pozostał w drukarni pozostał jako zecer, aż do swej śmierci w lecie 1944 roku. Za okupacji drukowano jedynie zarządzenia niemieckiego Landrata i różne druki urzędowe.
Jesienią 1944 roku, wobec groźby zbliżania się do Pułtuska wojsk rosyjskich, Niemcy zamykają drukarnię, zwalniając wszystkich pracowników. Następnie maszyny drukarskie wywożą w głąb Prus Wschodnich.
W październiku 1944 roku, wyniku ostrzału artyleryjskiego, budynek przy ulicy Stare Miasto, róg Placu Teatralnego, wraz z drukarnią, płonie doszczętnie.
W roku 1946 pułtuski samorząd odbudowuje budynek, przeznaczając takowy na mieszkania.
I znowu przez długie lata w Pułtusku nie znalazł się żaden entuzjasta, a więc zastój na odcinku drukarstwa trwał prawie 60 lat. Obecnie sytuacja uległa zmianie i w roku 2000 został zorganizowany jeden zakład drukarski.
Dziś, przeglądając wydawnictwa z okresu międzywojennego, nie wyobrażamy sobie, ile pracy zecerów kosztowało założenie każdej drukowanej pozycji. Jesteśmy pełni podziwu dla mozolnej pracy drukarzy z okresu pionierskiego – pułtuskich drukarzy z XVI wieku oraz z lat późniejszych.
Miron Owsiewski
„Z notatnika archiwisty”
Pułtuska Gazeta Powiatowa nr 9, 27 lutego 2001 r.