Konstytucja 3 Maja i Targowica, czyli odwieczny spór między dwiema wizjami Polski

232 lata temu polscy patrioci chcący reformować Rzeczpospolitą Obojga Narodów, by ją ratować przed anarchią i ingerencją obcych mocarstw, uchwalili konstytucję zwaną później Konstytucją 3 Maja. Była ona zwieńczeniem czteroletnich prac sejmu zwanego później Wielkim a zawarte w niej idee i zapisy zgodne były z duchem Oświecenia. Druga na świecie, a pierwsza w Europie ustawa zasadnicza tworzyła ze wspólnego, polsko-litewskiego państwa, prekursora oświeceniowych, cywilizacyjnych zmian. Dziś można by rzec, że obok Stanów Zjednoczonych i rewolucyjnej Francji, Polska była liderem w marszu do przyszłości, która w ponad wiek później zaczęła krystalizować się jako „liberalna demokracja”. Ten – jak wszystko, co ludzkie niepozbawiony wad – system dominuje dziś w państwach szeroko rozumianego Zachodu: Europie, Ameryce Północnej, Australii, Nowej Zelandii, ale także Japonii czy Korei Południowej. Prawa człowieka, wolność jednostki, demokratyczny wybór władz czy trójpodział władzy to fundamenty systemu, który rodzić zaczął się w duchu oświecenia pod koniec XVIII wieku. Polska była w tej dziedzinie liderem, niestety przez zdradę i obcych tyranów, stłamszonym.

Konstytucja 3 Maja miała swoich przeciwników od samego początku. Stosując dzisiejszą nomenklaturę do ówczesnych realiów, można rzec, że rywalizowały wtedy na polskiej scenie politycznej dwie frakcje: liberalno-demokratyczno-lewicowa i konserwatywno-nacjonalistyczno-prawicowa. Podział na te dwie szerokie koalicje istnieje do dziś. Ta pierwsza opcja 232 lata temu wprowadzała reformy, uchwaliła i broniła Konstytucji i była entuzjastycznie nastawiona do zachodnich nowinek płynących zwłaszcza ze Stanów Zjednoczonych i Francji. Ta druga broniła starego porządku, licząc (skutecznie) na pomoc imperialnej Rosji, była zachowawcza, antyoświeceniowa i na swój sposób szowinistyczna. Niestety – po stronie drugiej opcji stanął wówczas kościół i Watykan. Wśród targowiczan główne skrzypce grali biskupi, papież Targowicy błogosławił, w Katarzynie Wielkiej pokładał nadzieje stłamszenia „zarazy rewolucji” nie tylko w Polsce, ale i we Francji. W kilka lat później zdradził Polskę, uznając jako jeden z pierwszych rozbiory naszego kraju!

Zanim się to wszystko stało Tadeusz Kościuszko, Jan Henryk Dąbrowski, Józef Poniatowski i dziesiątki tysięcy Polaków stanęło do walki z obcą interwencją. Polska nie miała jednak szans w wojnie w obronie Konstytucji 3 Maja. Armia rosyjska była potężna, zdrajców z Targowicy dużo a przyjazna, rewolucyjna Francja daleko. Efekt wojny 1792 roku to kapitulacja króla i drugi rozbiór Rzeczypospolitej.

W 1794 Polacy jeszcze raz zerwali się do walki o wolność. Powstanie Kościuszkowskie niosło nie tylko sztandary niepodległości i niezależności kraju, ale także pierwiosnki społecznej równości. Tadeusz Kościuszko uosabiał przywódcę wszystkich obywateli – w uniwersale połanieckim – akcie wydanym w maju 1794 roku, nadawał chłopom wolność osobistą i ograniczał poddaństwo, czym wyprzedzał Europę o pokolenia! Uniwersał Połaniecki był ostatnim aktem polskiego oświecenia, Powstanie bowiem zakończyło się klęską. Zanim to się stało, sprawiedliwość w postaci szubienicy dorwała hetmanów, marszałków i biskupów a Targowica stała się na wieki symbolem zdrady. Warto pamiętać, jaka opcja polityczna była twórcą Targowicy. To ważne, bo spór między nią a opcją przeciwną jest aż do dziś istotnym elementem polskiego życia politycznego. W zmieniających się czasach dochodziły kolejne elementy, jak nacjonalizm, szowinizm czy socjalizm i etatyzm. W wiek później Polskę rozdzierał spór dwóch środowisk skupionych wokół dwóch nazwisk – Józefa Piłsudskiego i Romana Dmowskiego. Pierwszy, socjalista z krwi i kości, spadkobierca kościuszkowskich ideałów (tylko Kościuszko i Piłsudski byli godni nosić miano Naczelnika) walczył o Polskę wolną i sprawiedliwą, a wojnę z Rosją uważał za rzecz świętą. Drugi, deputowanym do rosyjskiej Dumy był dwa razy, wspierał wielkorosyjski szowinizm, widząc na początku XX wieku miejsce Polski jako zachodniej, trochę autonomicznej części wielkiego, panslawistycznego imperium carów. Pierwszy w sierpniu 1920 roku bronił Polski przed bolszewickim najazdem, drugi rejterował do Wielkopolski, a jego „endecja” najbardziej zawzięta była w ideologicznej nagonce na pierwszego, demokratycznego prezydenta Rzeczypospolitej. Nagonce zakończonej mordem na Gabrielu Narutowiczu.

Historycy, zwłaszcza historycy idei, lubią powtarzać, że Polska w jakimś stopniu żyje w cieniu dwóch trumien – Piłsudskiego i Dmowskiego. Ten podział jest prawdziwy, ale znacznie starszy i głębszy. Prodemokratyczna, proeuropejska, otwarta na świat, hołdująca liberalnej demokracji część naszego narodu ściera się od ponad dwóch wieków z zachowawczą, konserwatywną, nacjonalistyczną i antyeuropejską częścią. Co do szczegółów i detali nie można dzisiejszych miar przykładać do XVIII-wiecznych realiów, warto jednak – uczciwie wyciągając wnioski z historii – wiedzieć, jaka opcja pisała Konstytucję 3 Maja, a jaka w Targowicy (a dokładnie Petersburgu – bo tam powstała konfederacja ogłoszona w miasteczku Targowica) knuła z Katarzyną Wielką jak tu polską, oświeceniową rewolucję zniszczyć.

Po ponad dwóch wiekach więcej w Polsce ludzi „Konstytucji 3 Maja” niż ludzi „Targowicy” dlatego Polska jest dziś częścią Europy nie tylko geograficznie. I dlatego warto 3 Maja świętować radośnie.

Grzegorz Hubert Gerek