Nie tylko Szlamia Górka – popławskie miejsca mordów ludności żydowskiej

Szlamia Górka – niemal każdy mieszkaniec Popław wie o tym miejscu, niewielkim piaszczystym wzniesieniu na łąkach popławskich niedaleko wału. To tam, jesienią 1939 roku, Niemcy dokonali masowej zbrodni na ludności żydowskiej.

Miejsce to nigdy nie było w najmniejszy sposób upamiętnione czy choćby oznaczone, a informacje o tym co tam się wydarzyło, przekazywane były przez starszych mieszkańców Popław i Pułtuska. Dopiero w 2020 roku masowy grób na Szlamiej Górce został oznaczony drewnianą macewą w ramach projektu „Punkty odniesienia – oznakowanie 24 żydowskich grobów wojennych drewnianymi macewami”. Oznaczenia dokonała Fundacja „Zapomniane”, dzięki wsparciu Żydowskiego Instytutu Historycznego i Matzevah Foundation. Jak napisali na swojej stronie autorzy „Punktów odniesienia”, ich akcja to próba znalezienia sposobu na znakowanie odnalezionych mogił, zanim możliwe będzie ich należyte upamiętnienie. Działanie ma na celu drobną ingerencję w krajobraz tych miejsc, która przypominałaby o tym, co w nim niewidoczne, a często obecne w pamięci lokalnych społeczności. Drewniane macewy, będąc jedynie tymczasowym upamiętnieniem, mają otwierać możliwość przejęcia przez lokalne społeczności opieki nad tymi miejscami, oswojenia ich, a być może także uruchomienia własnych, związanych z nimi praktyk lub trwałego ich upamiętnienia.

Na Popławach nic takiego się nie wydarzyło, miejsce nie zostało „odkryte” przez lokalną społeczność i nadal jest zapomniane. Drewnianą macewę ktoś przewrócił i wrzucił w pobliskie krzaki. Leży ukryta nawet przed przypadkowymi spacerowiczami, którzy ledwo widoczną ścieżką mogą dojść tędy do wału.

Działania fundacji „Zapomniane” nie ograniczyły się tylko do postawienia drewnianej macewy, ale także poszukiwania w archiwach. A w nich udało się znaleźć dokumenty związane z tym miejscem. Jednym z nich są dwa raporty z harcerskich poszukiwań miejsc walki i męczeństwa. Akcje takie, zwane zwiadami, przeprowadzane były między innymi w 1965 roku z okazji dwudziestolecia zakończenia wojny. Jedną z nich przeprowadziła drużyna harcerska im. J. Bema z pułtuskiego Zespołu Szkół Zawodowych (obecnie im. J. Ruszkowskiego). Raport ze zwiadu zawiera mapkę sytuacyjną miejsca i opis co się tam wydarzyło, stworzony na podstawie rozmów z mieszkańcami Popław.

W raporcie harcerzy z drużyny im. Józefa Bema czytamy:

Wzgórze w odległości 100 metrów od lewego brzegu rzeki Narwi, po przeciwnej stronie Pułtuska – przy nowo wybudowanym moście. W roku 1939, w m-cu listopadzie hitlerowcy dokonali masowej egzekucji na ludności pochodzenia żydowskiego. W godzinach popołudniowych, około 150 osób spędzonych zostało przez Niemców od strony Wyszkowa na wskazane miejsce. Grupami ustawiano na wzgórzu i rozstrzelano. Następnie zasypywani byli przez osoby, które ustawiły się na rozstrzał.

Źródłem informacji dla harcerzy byli okoliczni mieszkańcy, m.in. Stefania Chojnowska, Edward Biernacki, Tadeusz Chojnowski. Harcerze napisali, że miejsce nie jest upamiętnione, a być powinno, gdyż jest miejscem masowego mordu. Do swojego opisu dodali szkic sytuacyjny terenu. W meldunku z akcji mamy informację, że brali w niej udział drużynowy Wiśniewski A. oraz komendant MSR Marek Gałecki.

Drugą akcję przeprowadziła drużyna harcerska ze szkoły nr 2 na Popławach, której drużynową była Ropelewska (brak imienia). Mamy w niej trochę inną informację, co do roku zbrodni: Rok 1940. Hitlerowcy przywieźli grupę Żydów na przedmieście Pułtuska, Popławy. Ludność polska zmuszona była do kopania mogiły. Hitlerowcy dokonali egzekucji na Żydach. Szkic sytuacyjny przedstawia to samo miejsce – Szlamią Górkę niedaleko mostu i Narwi. Tym razem źródłem informacji dla harcerzy byli mieszkańcy Popław: Kisiel i Krzyżewski (nie podano imion).

Mamy więc bardzo podobny opis zbrodni, ale różnicę w dacie – listopad 1939 i rok 1940. Czyżby błąd wynikający z ułomności ludzkiej pamięci, czy może dwie zbrodnie w tym samym miejscu. Jest jeszcze trzeci dokument, i jest nim jedna z ankiet IV tomu księgi „Egzekucje — Groby – 1939-1945. Województwo warszawskie”. Na 562 stronie tej księgi czytamy:

Data i miejsce egzekucji: wiosna 1940 rokRodzaj egzekucji: rozstrzelanie

Dane dotyczące zamordowanych: Polacy i Żydzi

Ile osób zamordowano: ok. 120

Skąd przywieziono ofiary: z Jabłonny – Legionowa oraz łapani na granicy celnej, istniejącej w południowej części pow. pułtuskiego

Nazwiska: nieznane

Czy wiadomo, o co oskarżono ofiary, czy egzekucja była zarządzeniem odwetowym: zarządzenie odwetowe za zabójstwo Niemca w Jabłonnie

Kto dokonał egzekucji: SS. 22 Batalion

Czy znane są nazwiska oprawców: nieznane

Czy zwłoki zostały spalone, zniszczone: zwłoki zakopane zostały na miejscu stracenia

Gdzie zostały pochowane zwłoki: w państwowym lesie Popławy, 300 metrów od szosy Pułtusk – Psary (w pobliżu bagien)

Opis grobów: grób został wykopany w dużym leju (wąwozie). Dwa groby o wymiarach 5-9 metrów długości, łączna ilość zamordowanych od 90 do 120 osób.

Czy przeprowadzono ekshumację zwłok: nie przeprowadzono ekshumacji.

Pod spodem czytamy:

Sąd Grodzki w Pułtusku w osobie sędziego grodzkiego A. Rudzińskiego przesłuchał dnia 9.X.1945 roku burmistrza miasta Pułtuska Rzeczkowskiego Jana, lat 60, zamieszkałego w Pułtusku, ul. Rynek 2 w charakterze świadka, który po uprzedzeniu o odpowiedzialności za nieprawdziwe zeznanie, zeznał, jak w powyższym kwestionariuszu oraz dodał: Dane zawarte w powyższym kwestionariuszu zostały przeze mnie osobiście ustalone na podstawie oświadczeń, zapytywanych mieszkańców gminy, własnych obserwacji i oględzin miejsca obozu/egzekucji, grobu.

Najbardziej istotne w tym dokumencie są miejsce: „las państwowy 300 metrów od drogi Pułtusk – Psary” i data „wiosna 1940”. Miejsce mordu zostało opisane dosyć precyzyjnie: 300 metrów od drogi, w lesie, w wąwozie w pobliżu bagien. Nie ma możliwości, aby była to Szlamia Górka.

Szosa Pułtusk – Psary w czasie wojny przebiegała tak samo jak dziś, i przecinała las państwowy. Autor kwestionariusza pisze, że miejsce zbrodni to wąwóz w lesie w pobliżu bagien, około 300 metrów od szosy. Takie miejsce można, w przybliżeniu co do kilkudziesięciu metrów, określić, gdyż bagna ciągnące się od ul. Bartodziejskiej, niedaleko Nadleśnictwa w stronę północną, tylko w jednym, stosunkowo niewielkim miejscu, zbliżają się do szosy psarskiej na… dokładnie 300 metrów.

Miejsce położone 300 metrów od drogi Popławy – Psary, na skraju bagien

To jednak nie koniec. Wiemy bowiem o dwóch akcjach wypędzania pułtuskiej ludności żydowskiej przeprowadzonych we wrześniu 1939 roku. Pierwsza, z 11 września 1939 roku, którą opisał naoczny świadek Kazimierz Nicki, cytowany przez Michała Grynberga w książce „Żydzi w rejencji ciechanowskiej 1939-1942”. Według tej relacji wielu Żydów, zmuszonych do przepływania Narwi wpław, wtedy utonęło. Druga akcja wypędzania dotyczyła już całej ludności żydowskiej i miała miejsce 26 września 1939 roku. Znów część utonęła w rzece. Historyk Miron Owsiewski pisał w „Pułtuscy żydzi okresu międzywojennego”:

Za mostem, na łąkach, rozstrzelano pierwszą grupę starych i ułomnych Żydów. Na skrzyżowaniu ulicy Mostowej z ulicą Tartaczną konwój uległ rozdzieleniu. Małej grupie pozwolono pójść w kierunku Obrytego, zaś podstawowy konwój pomaszerował w kierunku Wyszkowa. Na 3 km w lesie dokonano kolejnej masakry. Za opóźnianie marszu rozstrzelano ok. stu starych osób, grzebiąc ich w przydrożnym rowie.

Mamy więc dwa miejsca – jedno na łąkach za mostem, które może być Szlamią Górką i drugie, w lesie, na 3 kilometrze drogi do Wyszkowa.

Z przytoczonych relacji i dokumentów wynika, że Szlamia Górka to tylko jedno z miejsc, gdzie zamordowani i pogrzebani byli na Popławach, bądź w bezpośredniej bliskości, Żydzi. W każdym z tych miejsc leży około stu osób. Żadne nie jest w jakikolwiek sposób oznakowane. Drewniana macewa, umieszczona na Szlamiej Górce, leży wyrzucona w pobliskie krzaki.

Grzegorz Hubert Gerek
grzegorz.gerek@pultusk24.pl

P.S. Ciąg dalszy historii

Artykuł ten ukazał się we wtorek (4 lipca 2023 r.) w Pułtuskiej Gazecie Powiatowej. Tego samego dnia otrzymałem informację z Urzędu Miejskiego, że Urząd chce zadbać o to miejsce i je uporządkować. Powstał tylko problem, bo nie udało się znaleźć drewnianej macewy, o której piszę w artykule. Ostatni raz w tym miejscu byłem w maju, zbierając materiały do artykułu. Macewa leżała w krzakach. Odnalazłem ją wczoraj. Teraz jest już na swoim miejscu. 

Drewniana macewa wyrzucona niedaleko Szlamiej Górki (V.2023)
4 lipca macewa znów stanęła na swoim miejscu