Powstanie Styczniowe w Pułtusku i powiecie pułtuskim

Artur Grottger, Bitwa (cykl Polonia)

W 160. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego – ostatniego ze zrywów narodowowyzwoleńczych XI w. winniśmy oddać hołd jego uczestnikom, którzy nie bacząc na konsekwencje, chwycili za broń, by walczyć o niepodległość Ojczyzny.

Było to powstanie zbrojne, mające najmniejsze szanse na zwycięstwo w walce z rosyjskim zaborcą. Wybuchło w najbardziej niesprzyjającym momencie i przyniosło najwięcej ofiar. Mimo całego jego tragizmu, w powstaniu 1863 roku odnotowaliśmy największy udział społeczeństwa powiatu pułtuskiego. Jak doszło do wybuchu tego tragicznego w skutkach powstania, które zapisało jakże wspaniałą kartę w dziejach walk o niepodległość, jaki był jego przebieg w Pułtusku i w ówczesnym powiecie pułtuskim?

Przegrana Rosji carskiej w wojnie krymskiej i sukcesy wielu narodów w walce o swoją suwerenność obudziły nadzieje wśród społeczeństwa Królestwa Polskiego na częściowe przynajmniej odzyskanie niepodległości. Mieszkańcy Pułtuska pokładali szczególne nadzieje w carze Aleksandrze II, który w latach 1857-1860 w drodze do Warszawy trzykrotnie zatrzymywał się w Pułtusku. Na jego cześć organizowano wystawne przyjęcia, iluminowano miasto. Pułtuszczanie nie byli świadomi tego, że już w 1856 roku, w czasie pobytu w Warszawie, Aleksander II, który niedawno wstąpił na tron Rosji, oświadczył: „Zamierzam utrzymać porządek ustanowiony przez mojego ojca. Polska powinna być złączona na zawsze z wielką rodziną ludów imperium rosyjskiego”.
Odpowiedzią polskiego społeczeństwa na przekreślenie nadziei na przynajmniej częściową narodową suwerenność było powstawanie tajnych kółek młodzieży o charakterze patriotyczno-demokratycznym oraz organizowanie masowych uroczystości patriotyczno-religijnych.

Okazję do manifestowania patriotycznych uczuć stanowiły procesje. W pułtuskiej parafii, podobnie jak w innych parafiach Królestwa Polskiego, procesje odbywały się regularnie we wszystkie niedziele i większe święta. W 1861 r. w kolegiacie w Pułtusku systematycznie odbywały się modły za Ojczyznę z kazaniami i śpiewami religijno-patriotycznymi, łącznie z pieśnią „Boże coś Polskę”, wówczas traktowaną jako polski hymn narodowy, która tak bardzo irytowała władze rosyjskie.
Manifestacje patriotyczne organizowane w kolegiacie i w innych pułtuskich kościołach pociągały za sobą napomnienia, śledztwa, rekwizycje kościelnych chorągwi. W aktach Konsystorza Pułtuskiego znajduje się raport pułtuskiego proboszcza, z którego wynikało, że 2 września 1861 r. z polecenia gen. Rożnowa, naczelnika wojennego guberni płockiej, do pułtuskiej kolegiaty wkroczył naczelnik pułtuskiej żandarmerii wraz z żołnierzami i zabrał z kościoła trzy chorągwie, na których wyszyte były po trzy krzyże z cierniowymi koronami.
W opinii władz carskich „prowodyrem” manifestacji patriotycznych w Pułtusku był profesor miejscowego Seminarium Duchownego – ks. Franciszek Szmejter, „który w Pułtusku rozdaje tamtejszym mieszkańcom i uczniom szkoły powiatowej pieśni treści rewolucyjnej, które w dni niedzielne i świąteczne śpiewają wraz z ludem i alumni tego Seminarium stojąc na środku kościoła, ks. Szmejter zaś zwykle wchodzi w ten czas na chór i akompaniuje tym śpiewom na organach. Taż pieśń bywa także śpiewana podczas nabożeństwa majowego w kościele ojców reformatów w Pułtusku”.

O atmosferze politycznej w Pułtusku w przeddzień wybuchu powstania 1863 roku wzmiankował we „Wspomnieniach niebieskiego mundurka” baczny obserwator wydarzeń – Wiktor Gomulicki. Działał on w pułtuskiej „szkolnej konspiracji”. Wypożyczał miejscowym (zaufanym) rzemieślnikom dobrze ukrytą przez siebie „bibułę” narodową: „Śpiewy historyczne” Juliana Ursyna Niemcewicza, „Dzieje Księstwa Warszawskiego” Fryderyka Skarbka, a przede wszystkim zaś „Powstanie narodu polskiego” Maurycego Mochnackiego. W wielu pułtuskich domach inteligenckich eksponowano broń, biżuterię „patriotyczną”, ryciny, przedstawiające wielkich bohaterów narodowych (Kościuszkę, Sowińskiego i in.), a także fotografie z lat 1861-1862 (pogrzeb Pięciu Poległych itp.).

Pułtusk utrzymywał ścisły związek z warszawskim ogniskiem myśli patriotycznej poprzez studiujących lub pracujących w stolicy – absolwentów pułtuskich szkół średnich. Należał do nich m.in. Feliks Rzempołowski – student Szkoły Głównej, Karol Milde – uczeń II Gimnazjum w Warszawie, syn byłego naczelnika urzędu pocztowego, Antoni Tyski – uczeń warszawskiego gimnazjum. Od 1861 roku mieszkańcem Pułtuska był przybyły z Warszawy pomocnik geodety, Aleksander Mielczarski – syn byłego burmistrza Pułtuska. Nie sposób zapomnieć o pułtuskich kobietach, a zwłaszcza Kazimierze Plichcie, właścicielce miejscowej żeńskiej pensji, która ułatwiała podtrzymywanie łączności pomiędzy spiskowcami.
W grudniu 1862 r. w Pułtusku odbył się zjazd duchowieństwa diecezji płockiej, podczas którego, mimo niechętnego stosunku hierarchii kościelnej do walki zbrojnej z carskim zaborcą, zgłoszono akces do Komitetu Centralnego Narodowego.
Po wprowadzeniu stanu wojennego w Królestwie Polskim już w grudniu 1862 roku zawieszono na rozkaz naczelnika wojennego zajęcia szkolne w Pułtusku, nawet w szkole rzemieślniczo-niedzielnej.

Działalność na rzecz rozbicia organizacji powstańczej w Warszawie i Królestwie Polskim rozpoczął Aleksander Wielopolski. Wyszedł z projektem przeprowadzenia poboru do rosyjskiego wojska, tzw. branki. Na jej listach miała się przede wszystkim znaleźć młodzież, którą podejrzewano o przynależność do „organizacji rewolucyjnej”. Na „pułtuskiej” liście branki figurowało 194 Polaków oraz 76 pułtuskich Żydów.
Zagrożona branką młodzież zaczęła opuszczać miejsca stałego zamieszkania. Dotyczyło to głównie młodzieży warszawskiej, która opuszczała Warszawę już od 12 stycznia 1863 roku. Chroniła się ona głównie w lasach serockich. Tu też ukrywała się zagrożona branką młodzież z Pułtuska i powiatu pułtuskiego.

W obawie przed zaplanowaną obławą ze strony oddziałów rosyjskich, na chroniących się przed „branką” Rząd Narodowy w dniu 22 stycznia 1863 roku ogłosił wybuch powstania. Warto nadmienić, iż jednym z ważnych przedstawicieli obozu „Czerwonych”, dążącego do walki zbrojnej z rosyjskim zaborcą, był pochodzący z Łempic pod Pułtuskiem – Rafał Krajewski. Był on zwolennikiem reform społecznych, mających na celu pozyskanie do walki zbrojnej z Rosją carską szerokie warstwy społeczne. Inny z przywódców, obozu „czerwonych” – Zygmunt Padlewski opracował plan, zakładający opanowanie Płocka, mającego być siedzibą władz powstańczych oraz opanowanie Płońska i Pułtuska.
Do zdobycia Pułtuska zostały przeznaczone siły miejscowe powiatu oraz oddział warszawiaków, obozujących w lasach serockich pod dowództwem Roberta Skowrońskiego, byłego oficera partyzantów Garibaldiego. Jak pisał Stefan Gadomski w swoim opracowaniu sprzed 30 lat: „Stan tych oddziałów tak pod względem uzbrojenia, jak i ducha bojowego był bardzo słaby. Skowroński miał zebranych około 200 ludzi, którzy byli rozlokowani po chatach wiejskich. Posiadali zaledwie kilkanaście sztuk broni palnej pojedynek i dubeltówek myśliwskich, pozbieranych od gajowych. Resztę uzbrojenia stanowiły kosy”.

Warto nadmienić, że w połowie stycznia 1863 roku w Pułtusku stacjonowały rosyjskie oddziały w sile: 3. batalionu 22. pułku piechoty, 6. baterii artylerii i sotni kozaków dońskich.

Powstańczy plan opanowania Pułtuska nie powiódł się. Do ataku na miasto nie doszło z powodu nie dotarcia w ustalonym terminie oddziału Skowrońskiego i niepołączenia się z miejscowymi powstańcami oraz zupełnego nieprzygotowania powstańców okręgu wyszkowskiego. Spowodowane to było ciężką chorobą naczelnika tego okręgu.

Zaskoczone wybuchem powstania dowództwo rosyjskie, obawiając się, że rozproszone po całym Królestwie słabe garnizony wojskowe mogą łatwo ulec przeważającym siłom powstańców, wydało rozkaz o koncentracji wojsk i opuszczenia przez nie małych miast. Zaraz po wybuchu powstania wojsko rosyjskie zajęło cały pułtuski zamek. Na piętrze urzędowało dowództwo rosyjskie, zaś na parterze urządzono koszary. Wówczas to garnizon pułtuski liczył pięć kompanii piechoty, trzy sotnie kozaków i cztery działa z obsługą, w sumie około 1200 żołnierzy Była to po Modlinie i Płocku najsilniejsza załoga w guberni  płockiej, co podkreślało znaczenie strategiczne i komunikacyjne Pułtuska i obszaru między Narwią i Bugiem, z którego mogło wyjść uderzenie na połączenia kolejowe i drogowe Warszawa – Petersburg. Rosjanie zajęli cały pułtuski zamek. Przejęli też na własność magazyn solny, na którego terenie pobudowali „stajnie artyleryjskie i urządzili plac dla ćwiczeń żołnierzy”.

Dowódcą oddziałów powstańczych województwa płockiego był Zygmunt Padlewski, zaś naczelnikiem powstańczym powiatu pułtuskiego – Zbigniew Chądzyński, rzecznik zdecydowanych działań przeciwko zaborcy. Padlewski wydał odezwę, wzywającą ludność Mazowsza Północnego do walki. Sam też przybył na teren Puszczy Białej, gdzie były dogodne warunki dla tworzenia oddziałów partyzanckich.

Powstańcy z Pułtuska i okolic służyli pod rozkazami Zygmunta Padlewskiego lub Zbigniewa Chądzyńskiego, później zaś, już na terenie Puszczy Białej, walczyli pod dowództwem Ignacego Mystkowskiego. Po rozbiciu jego oddziału dołączyli do partii powstańczej pod dowództwem Karola Frycze, a po jego bohaterskiej śmierci – Maksymiliana Broniewskiego, mianowanego naczelnikiem wojskowym powiatu pułtuskiego. Do powstańczych oddziałów  zaciągnęli się przedstawiciele zamieszkałej w Pułtusku szlachty, m.in. :Stanisław Brzeski, Ferdynand Effenberg, Teofil Milewski, Józef Moczulski, Hipolit Zembrzuski.

Z chwilą wybuchu powstania styczniowego do powstańczych oddziałów zaciągnęło się wielu wychowanków pułtuskich szkół, m.in. 19-letni starszy brat Wiktora Gomulickiego, Walery. Gimnazjalista Antoni Tyski służył w tzw. złotych ułanach, w oddziale Ziembińskiego i poległ w bitwie pod Czarnostowem. 5 maja 1863 roku w bitwie pod Rydzewem poległ Feliks Rzempołowski, służący w oddziale Kolbego, student Szkoły Głównej. Natomiast w bitwie pod Łączką koło Długosiodła zginął dowódca oddziału strzelców inż. Ludwik Lasocki, były uczeń Szkoły Wojewódzkiej Księży Benedyktynów w Pułtusku. Członkiem ścisłego kierownictwa organizacji powstańczej w Pułtusku był wcześniej wspomniany ks. Franciszek Szmejter. W maju 1863 r., przyłączył się on do oddziału powstańców, gdzie był uważany za zastępcę i adiutanta dowódcy. Z bronią w ręku brał udział w kilku potyczkach. Obowiązki kapelana w oddziale Jasińskiego pełnił benedyktyn ks. Feliks Andrzej Rostkowski. Poległ on w czerwcu 1863 r. w bitwie pod Nagoszewem. W krytycznym momencie bitwy ks. Rostkowski poderwał grupę kosynierów do ataku, idąc w pierwszej linii, trzymając w jednej ręce krzyż, w drugiej zaś – kosę. Powstańcy, chcąc pomścić śmierć dzielnego księdza, rozbili rosyjski oddział.

19 sierpnia 1863 r. pod Gostkowem zginął pułtuski ks. Laurenty Kruszewski. Został on zakłuty bagnetami przez rosyjskich żołnierzy, gdy wracał z Najświętszym Sakramentem od rannych powstańców z oddziału Jasińskiego. W Powstanie Styczniowe było zaangażowanych jeszcze wielu innych pułtuskich księży. Jako osoby obdarzone zaufaniem społeczeństwa, zbierali oni i przechowywali pieniądze na broń i aprowizację, pomagali w organizowaniu szpitali powstańczych. Należeli do nich m.in.: profesor Seminarium Duchownego ks. Józef Kowalski, benedyktyni: ks. Ludwik Borkowski i ks. Placyd Podgórski, który „w czasie powstania jeździł po wsiach, odprawiał nabożeństwa ta poległych powstańców”.

Zaangażowanie pułtuskich księży w powstanie irytowało Rosjan. 25 maja 1863 r. – dwaj rosyjscy żołnierze dotkliwie pobili wychodzącego ze sklepu pułtuskiego proboszcza ks. Leona Grzankowskiego. Ogromnym sojusznikiem powstańców okazali się pułtuscy zakonnicy z klasztoru benedyktynów i reformatów. Struktura zakonna sprzyjała w pracy konspiracyjnej. Bohaterska postawa charakteryzowała pannę Kazimierę Plichtę, zajmująca się i odbiorem korespondencji od powstańczych władz centralnych w Warszawie i przesyłką korespondencji powstańczej z Pułtuska do stolicy. Wkrótce została ona skazana na bezpowrotne zesłanie na Syberię. Tam też znalazł się jej brat, 19-letni Stanisław (szlachcic), uczestniczący w walkach w stopniu podoficera kawalerii.

Mimo że ogół społeczności żydowskiej powiatu pułtuskiego nie wierzył w pokonanie armii rosyjskiej przez nikłe, słabo uzbrojone oddziały powstańcze, znaleźli się pułtuscy Żydzi – patrioci. Jednym z powstańców był pułtuski mieszczanin Jakub Berkowicz, zesłany później na Sybir. Inny z pułtuskich Żydów – Abram Cynamon, wspomagany przez Abrahama Goldsztajna, zbierał podatki na rzecz powstania. O zaopatrywaniu w broń oddziałów powstańczych, działających na terenie Puszczy Białej, oskarżeni byli Żydzi z Serocka: Moszek Rozenberg i Froim Orensztajn. Krawiec Lewek Lips i żona serockiego kupca – Dwojra Rozenberg szyli prześcieradła dla powstańczego lazaretu. Warto jednak pamiętać, że niektórzy z Żydów asekurowali się na dwie strony. Kupcy wyznania mojżeszowego zaopatrywali też w żywność i furaż rosyjskie oddziały. Niektórzy z nich udzielali dowódcom oddziałów rosyjskich informacji na temat przemieszczania się partii powstańczych.

Mimo że powstanie skazane było na klęskę, wielu chłopów ziemi pułtuskiej poparło zryw narodowowyzwoleńczy 1863 roku. Udzielali poparcia powstańcom, donosząc im żywność i odzienie, przechowywali powstańców, zawiadamiali ich o siłach i ruchach wojsk rosyjskich i sami stawali w powstańcze szeregi. Świadczy o tym duża liczba chłopów (94 osoby) z powiatu pułtuskiego, skazanych przez władze carskie za udział w powstaniu. W jednym z raportów władz powstańczych z lipca 1863 roku czytamy: „Uosobienie ludu między Narwią i Bugiem w pułtuskim i ostrołęckim nie pozostawia nic do życzenia […] Włościanie w tamtych powiatach wszystkich podejrzanych i ajentów rządu moskiewskiego chwytają sami i odstawiają do obozu”.
Niewielkie oddziały powstańcze alarmowały często silną załogę rosyjską w Pułtusku, niektóre nawet próbowały to ważne dla powstańców miasto zdobyć. O jednej z takich prób, podjętej 26 maja 1863 roku, pisał w swym pamiętniku Stanisław Plichta: „[…] Doszliśmy do rzeki wprost pałacu biskupiego, który wojska rosyjskie zajmowały. Ustawiliśmy się jeden o dziesięć kroków od drugiego i poczęliśmy strzelać do okien pałacu. W jednej chwili z tamtej strony posypały się na nas strzały. Miasteczko zaalarmowane strzałami zaroiło się, zakipiało w nim jak w ulu. Kule koło nas tak gęsto padać zaczęły, że dziwić się wypada, iż żaden z nas nie zginął. W tej chwili cofnęliśmy się jak najśpieszniej do swoich i na tym zdobycie Pułtuska zakończyło się”.

W ślad za oddziałkami powstańczymi, które niepokoiły pułtuski garnizon, zazwyczaj ruszała w pościg rosyjska kawaleria. Nie znalazłszy powstańców, Rosjanie mścili się na mieszkańcach okolicznych wiosek.

Nasilenie walk zbrojnych w okolicach Pułtuska miało miejsce w lipcu i sierpniu 1863 roku. Wówczas to zostały częściowo rozbite partie powstańcze; „Wawra” Ramotowskiego pod Rząśnikiem (2 lipca) i mjr. Jasińskiego – pod Magnuszewem (12 sierpnia). Klęski te rozstrzygnęły o losach powstania na terenie powiatu pułtuskiego, którego udział w walce narodowowyzwoleńczej mimo wszystko był duży. Położony na ważnym szlaku komunikacyjnym, posiadający zwarte przestrzenie leśne w części wschodniej, był terenem organizowania się i przemarszu licznych oddziałów powstańczych i ścigających je wojsk rosyjskich. Narażało to ludność na ponoszenie licznych ciężarów jak dostawa żywności, podwody, kwatery itp.

Pułtuskie kobiety masowo uczestniczyły w ogłoszonej przez rząd powstańczy żałobie narodowej. Irytowało to władze carskie, które siłą starały się zmusić Polaków do zrzucenia żałoby narodowej i udziału w balach organizowanych przez wojsko i urzędników rosyjskich. Przykładem tego może być bal urządzony przez władze rosyjskie Pułtuska, którego opis zamieścił krakowski dziennik „Chwila” z dnia 21 stycznia 1864 roku: „Na bal ten kazano przybyć wszystkim urzędnikom i ci się stawili w naznaczonej porze i odpowiednio ubrani, ale żaden nie przyprowadził żony ani córki. Każdego przybywającego wypytywali Moskale o familię i na pozór zadawalali się odpowiedziami, ale potajemnie porozsyłali żołnierzy do domów i kazali gwałtem sprowadzić kobiety. Jak którą zastali żołnierze ubraną czy nie, nawet z łóżek, bo późna już była pora pościągali i przypędzili na bal. Następnie zamknęli urzędników i ich familie w jednej sali, a sami ze swoimi krasawicami i muzyką bawili się w drugiej przez całą prawie noc, potem dopiero Polaków uwolnili z aresztu”.

Próby odzyskania pałacu przez biskupa płockiego nie przynosiły żadnego rezultatu. Na domiar złego, na dziedzińcu pułtuskiego zamku odbywały się egzekucje uczestników powstania, innym zaś wymierzano karę chłosty. Wyrokiem Sądu Wojennego z 18 lipca 1864 r. na 10 lat ciężkich robot na Syberii z pozbawieniem wszelkich praw oraz na karę chłosty 300 batów, wymierzoną na dziedzińcu pułtuskiego zamku, został skazany ks. Franciszek Szmejter. Gdy wraz z innymi skazanymi był pędzony na Syberię, ciężko chorował.

Pułtuskiego Kościoła nie ominęły inne represje. Po klęsce Powstania Styczniowego, decyzją władz carskich z 8 listopada 1864 r., pułtuskie zakony: benedyktynów i reformatów, zostały zlikwidowane. Przebywający wówczas w Pułtusku, biskup płocki Wincenty Chościak-Popiel wspominał: „Klasztory obydwa były otoczone wojskiem i nikt tam się dostać nie mógł. O godzinie piątej rano popakowano wszystkich zakonników na wozy, które ruszyły ku Warszawie. (…) Zbudzeni w nocy zakonnicy – pojąć nie mogli, co się dzieje. Nie mogli poznajdować futer, ani rzeczy najpotrzebniejszych. Tym, którzy nie mieli ciepłego okrycia, podawano kożuchy krótkie żołnierskie (…) wobec rządu stali się naraz wszyscy zakonnicy jakby najstraszniejszymi zbrodniarzami. Prowadzono ich wszędzie pod konwojem wojskowym, odstawiając etapami, a na noc zamykano po domach i broniono do nich dostępu (…).”
Szczególnie bezwzględnie postępowano z żołnierzami – Polakami, służącymi w armii rosyjskiej, którzy przeszli na stronę powstańców. Jednym z nich był mieszkaniec Pułtuska – Wincenty Dygas, który został rozstrzelany w rodzinnym mieście w dniu 28 grudnia 1863 r. Bez pardonu postępowano także z członkami żandarmerii powstańczej, tzw. wieszatielami. W Pułtusku, w dniu 9 kwietnia 1864 r., został rozstrzelany mieszczanin pułtuski Władysław Karwowski, zaś 16 lipca 1864 r. – skazany na śmierć przez powieszenie – August Brach – chłop z Przewodowa.


Setki powstańców z terenu powiatu pułtuskiego zostały zesłane na Syberię. Wśród nich było wielu chłopów, mieszczan i przedstawicieli szlachty. Majątki uczestników powstania o rodowodzie szlacheckim były konfiskowane. Spośród przywódców organizacji powstańczej niektórzy uniknęli syberyjskiej katorgi, wyjeżdżając za granicę. Należeli do nich: Bronisław Bronic, szlachcic z Ponikwi – naczelnik żandarmerii powiatu pułtuskiego, ks. Wiktor Lisicki – powstańczy naczelnik miasta Pułtuska, Władysław Michniewicz – naczelnik powiatu pułtuskiego, Florian Milewski – naczelnik żandarmerii powstańczej w powiecie pułtuskim. Ofiary poniesione przez chłopów w Powstaniu Styczniowym, mimo jego upadku, nie poszły na marne. Ich zaangażowanie, a także Manifest Powstańczego Rządu Narodowego, dający chłopom ziemię na własność, zmusiły carat do wydania ukazu uwłaszczeniowego.

Wielu uczestników powstania 1863 roku na zawsze spoczęło w mogiłach na cmentarzach ziemi pułtuskiej i w mogiłach bezimiennych. Spośród wszystkich zrywów narodowowyzwoleńczych XIX wieku powstanie styczniowe spotkało się z największym poparciem ze strony społeczeństwa powiatu pułtuskiego. Mimo ogromnych represji ze strony władz carskich, które stały się udziałem wszystkich warstw społecznych, wydarzenia powstania styczniowego znalazły trwałe miejsce w zbiorowej pamięci. Inspirowały też kolejne pokolenia pułtuszczan do kolejnych prób „wybicia się na niepodległość”.

Prof. Janusz Szczepański