Wszyscy dziś delektujemy się naszym ratuszem. Że stylowy, że piękny i funkcjonalny. I każdy, kto przebywa w rynku, zawsze rzuci spojrzeniem na siedzibę władz miasta. A tykający na tympanonie ratusza zegar nieubłaganie odmierza czas i głośnym gongiem wybija dla nas godziny. Godziny naszego życia.
I wszyscy są przekonani, że tak było zawsze, od dawna, gdyż taki jest porządek historyczny naszych miast. Ale okazuje się, że jest to błędna teoria. Otóż bryła pułtuskiego ratusza w obecnym stanie jest bryłą całkiem nową. Została mianowicie zbudowana w latach pięćdziesiątych, a więc już za naszego życia. Jak to się stało? Te informacje postaram się przybliżyć w poniższym felietonie.
Otóż przed wojną bryły ratusza miejskiego w tym stanie zupełnie nie było. Przy średniowiecznej wieży ratuszowej stała parterowa budowla typu halowego, zupełnie nieprzystosowana do pełnienia funkcji siedziby władz miejskich. Budowlę tę postawiono po powstaniu styczniowym, z przeznaczeniem na siedzibę organizowanej w 1880 roku Ochotniczej Straży Ogniowej. Oczywiście na sąsiadującej z budowlą wieży ratuszowej przygotowano platformę obserwacyjną dla strażaków. W remizie znalazły się pomieszczenia na świetlicę dla strażaków, salę prób dla orkiestry dętej. A przed wojną orkiestra strażacka, pod dyrekcją Leona Singera, wzniosła się na wyżyny swych możliwości. W jednej z hal zgromadzono też muzeum sprzętu gaśniczego. Znalazły się tam pierwsze, ręczne jeszcze, sikawki gaśnicze, pierwsze konne beczkowozy, drabiny, bosaki itp. Stan te trwał aż do roku 1945, z tym że sprzęt zabytkowy został przez niemieckich okupantów mocno przetrzebiony. Z tych relacji wynika jasno, że burmistrz dla swych pracowników musiał szukać lokali na mieście.
Tymczasem po zakończeniu działań wojennych, w latach 1946 – 1948, nad ewidencją i zabezpieczeniem zabytków w Pułtusku pracowali konserwatorzy, działający z ramienia Ministerstwa Kultury i Sztuki. Byli to inż. arch. Tomasz Kornacki i inż. arch. Stanisław Szymański. Rzucono wówczas hasło zmiany przeznaczenia środków przewidzianych na remont ratuszowej remizy.
Postanowiono mianowicie zrezygnować z remontu stojącej perzy wieży remizy, a w to miejsce rekonstruować budynek ratusza z ubiegłego wieku. Pośpiesznie przygotowano dokumentację i jeszcze w roku 1948 zapoczątkowano pracę nad fundamentami ratusza.
Budowa prowadzona była bardzo ślamazarnie, gdyż miasto nie posiadało zupełnie własnych rezerw kasowych, a środki konserwatorskie wpływały do Pułtuska zwykle dopiero w IV kwartale. Takie zimowe wprowadzenie robót wyrobiło wśród społeczeństwa opinię, że Zarząd Miasta buduje sobie swoisty „Pałac Zimowy”. Mało tego. Niedoprowadzona do perfekcji dokumentacja wymagała systematycznego uzupełniania i drobnych zmian. Sprawy te uzupełniał odręcznie projektant inż. arch. Tomasz Kornacki.
Pomimo tych trudności, w roku 1958, nowy gmach ratusza został oddany do użytku. Przewodniczący Zarządu Miejskiego, którym był wówczas Jerzy Burawski, mógł swobodnie opuścić lokale w Miejskim Domu Kultury i przenieść się z pracownikami do nowego ratusza. Była to olbrzymia satysfakcja. Oto Zarząd Miejski wprowadza się do własnych lokali.
W roku 1965 w ratuszu przeprowadzono remont, w wyniku czego zorganizowano tam piękną salę ślubów. A ślub należy do ceremonii, którą się w najdrobniejszych szczegółach pamięta.
W roku 1972 natomiast, na tympanonie ratusza zainstalowano elektryczny zegar, który wybijając godziny przypomina mieszkańcom, że czas nieubłaganie mija. Próby zainstalowania zegara na wieży, tam gdzie był przed wojną, spotkały się ze zdecydowanym sprzeciwem Konserwatora Zabytków. Na starych rysunkach wieża nie była zaopatrzona w zegar. Dziś, patrząc na sylwetkę ratusza, przyrównujemy jego sylwetkę z obiektem z 1945 roku. Widzimy ogromną różnicę.
A jest już coraz mniej ludzi, pamiętających budowlę przy wieży, którą była zwykła remiza strażacka.
Miron Owsiewski
„Z notatnika archiwisty”
Pułtuska Gazeta Powiatowa nr 18 – 2 maja 2000 r.