Od szeregowca do komendanta

Kiedy w 1982 roku nadszedł czas, aby młody Krzysztof Chodyna poszedł do wojska, postanowił przyśpieszyć swoje plany związane z mundurem. Jednak to nie wojsko było jego sposobem na życie, postanowił więc spróbować swoich sił w Batalionach Centralnego Podporządkowania, jak wedle ówczesnej nomenklatury nazywano policyjne oddziały prewencji. Tak zaczęła się, trwająca 29 lat 6 miesięcy i 10 dni, przygoda z mundurem. 

Droga zawodowa I Zastępcy Komendanta

Po odbyciu przeszkolenia wojskowego w szeregach Lubuskiej Brygady Wojsk Ochrony Pogranicza Krzysztof Chodyna trafił do oddziałów prewencji we Włocławku, skąd po pewnym czasie został skierowany na egzaminy wstępne do Wyższej Szkoły Oficerskiej w Szczytnie, którą ukończył w 1986 roku. Do Pułtuska trafił zaraz po szkole. Na początku służył w sekcji kryminalnej, potem został kierownikiem referatu dzielnicowych. Po transformacji, jaka nadeszła na przełomie lat 80 – tych i 90 – tych, kiedy to milicja zmieniała się na policję, nastąpiły też zmiany w komendzie. Powstał m.in. Wydział Prewencji, którego został naczelnikiem. Od 1995 roku aż do emerytury, pracował jako I Zastępca Komendanta Powiatowego Policji.

Przez ten czas policja się zmieniała. Jak każda instytucja. Funkcjonariusze powoli zostawiali zwykłe maszyny do pisania, które zastąpiły elektroniczne, z pamięcią, a potem komputery. Na początku, w wielu przypadkach, chcąc korzystać z dobrodziejstw techniki wykorzystywano sprzęt prywatny. Zmiany dotyczyły też sprzętu transportowego. Powoli znikały nysy, żuki, fiaty i polonezy… Wtedy się nie kaprysiło, samochody można było policzyć na palcach jednej ręki. Wielka radość panowała w komendzie, gdy funkcjonariusze dostali do użytku nysę albo żuka…

Stosunek społeczeństwa do policjantów również się zmieniał. Kiedyś nastawienie było inne.
Teraz ludzie nie pamiętają, że jako obywatele, oprócz praw mają też obowiązki. Przez wiele lat zmieniały się również statystyki przestępstw i wykroczeń.

Matusiak i Chodyna – zgrany duet

W okresie całej swojej pracy w mundurze Krzysztof Chodyna odnosił sukcesy. W wywiadzie z 2012 roku, kiedy odchodził na zasłużoną emeryturę, przyznał jednak, że nie były one dziełem jednej osoby. Zawsze mógł liczyć na swoich podwładnych, ale i przełożonych, zwłaszcza na ówczesnego Komendanta Powiatowego Policji Zbigniewa Matusiaka, z którym, oprócz relacji służbowych, łączyły Go prywatnie relacje przyjacielskie. Byli bardzo zgranym zespołem. Tworzyli duet, który do tej pory pamięta i ciepło wspomina wielu pułtuszczan.

Ludzkie dramaty

Praca policjanta, komendanta, to nie tylko kierowanie komendą, zgranym zespołem. Policjant musi się zmierzyć także z ludzkimi dramatami. Również z takimi miał do czynienia Krzysztof Chodyna, kiedy w latach 90 – tych na terenie Nasielska zamordowano całą rodzinę. Przeżyła wtedy tylko jedna osoba, resztę zastrzelono. Na początku swojej pracy w pułtuskiej jednostce wykonywał także czynności związane ze śmiertelnym wypadkiem drogowym z udziałem dziecka… Nie zapomniał tych dramatycznych chwil do końca życia… Ale mimo wszystko Krzysztof Chodyna lubił swoją pracę. Przyzwyczajał się do jej plusów i minusów.

Dziennikarskie powołanie

Krzysztofowi trudno było się rozstać z mundurem, jednak była to decyzja przemyślana. Jednak zanim Zastępca Komendanta KPP w Pułtusku Krzysztof Chodyna postanowił odejść z Policji, pełnił tam funkcję rzecznika prasowego. Być może wtedy odkrył w sobie dziennikarskie powołanie i sposób na życie? To właśnie naszą redakcję Krzysztof Chodyna wybrał do realizacji swoich zamierzeń. Wszystko, co wyszło spod Jego pióra było poparte wieloletnim doświadczeniem i solidną wiedzą. 24 lutego 2012 roku Krzysztof po raz ostatni założył policyjny mundur, w marcu tego samego roku powitaliśmy Go w naszym zespole. Rok temu, 24 czerwca, ze smutkiem żegnaliśmy naszego Przyjaciela, który odszedł po walce z ciężką chorobą.

Ewa Kowalczyk